Strefy Taxi - czym jest taryfa powrotna w taksówce?
- Damian Brzeski
- 17 maj
- 8 minut(y) czytania
„Taksówkarze oszukują, aplikacje są tańsze” – brzmi znajomo? Ale co jeśli to tylko półprawda abo g... prawda? Artykuł z Trojmiasto.pl rozpętał burzę, zestawiając ze sobą kursy, które dzieli wszystko – pora dnia, taryfa i logika.
Jak naprawdę działa system stref taxi w Trójmieście? Dlaczego legalna licencja kończy się na granicy gminy? I czemu Uber potrafi kosztować więcej niż klasyczna taksówka? Przeczytaj, zanim kolejny raz zamówisz przejazd – i daj się złapać „dla klików”.

Klikalność zamiast faktów? Odpowiedź na oburzający artykuł z Trojmiasto.pl
W ostatnim czasie w sieci – a konkretnie na portalu Trojmiasto.pl – pojawiło się kilka artykułów dotyczących taksówek i ich cen w Trójmieście. I choć można odnieść wrażenie, że mają one służyć rzetelnej informacji, to w moim odczuciu robią raczej niepotrzebne zamieszanie.
Dlaczego? Bo zamiast tłumaczyć – mieszają. Zestawiono w nich na przykład przejazd taxi z Gdyni, wykonany firmą, która nie stosuje taryfy powrotnej, w środku dnia, z nocnym kursem z Gdańska, gdzie taryfa powrotna była już legalnie naliczana.
Wnioski? Dość tendencyjne – prawie sugerujące, że kierowcy kombinują, a taksówki osobowe to pułapka na naiwnych. A przecież temat jest zupełnie inny.
Pomimo że artykuł niemal krzyczy, że został napisany na zamówienie, nie został oznaczony jako sponsorowany. Wniosek? Albo Trojmiasto.pl pisze wyłącznie dla kliknięć – a tematy taxi klikają się jak szalone – albo nieświadomie wprowadza swoich czytelników w błąd. W sumie nie wiem co gorsze...
Czym tak naprawdę są strefy taxi? Jak to działa w Trójmieście
W Trójmieście strefy taxi mają się dobrze – i słusznie. To rozwiązanie prawne, które powinno obowiązywać wszystkie licencjonowane taksówki, a nie być traktowane jako opcja. Dlaczego? Bo strefa opłat to realny koszt operacyjny – kierowca musi wrócić, zużyć paliwo, czas, auto.
W teorii wszystko wygląda dobrze: jest pierwsza strefa taxi, w której obowiązują niższe ceny, oraz kolejne – z wyższymi taryfami.
To uczciwe i zrozumiałe. Problem pojawia się, gdy niektóre firmy decydują się grać na skróty i nie stosują stref taxi – licząc na niższą cenę końcową, czyli prosty dumping cenowy.
Co ciekawe – kiedyś w Trójmieście funkcjonowały faktyczne strefy taxi w ramach jednego miasta, a nie tylko między gminami. Dziś podobne rozwiązania obowiązują m.in. w Krakowie czy Warszawie. Obecnie każda gmina w Trójmieście ma swój jasny podział na strefy taxi – kończą się i zaczynają tam, gdzie przebiegają granice administracyjne. I właśnie w tym miejscu kończy się również prawo kierowcy do wykonywania zawodu.
Musisz wiedzieć, że za ten stan rzeczy nie należy obwiniać kierowców, tylko polskie ustawodawstwo.
Bo w Polsce licencja taxi nie jest uprawnieniem ogólnokrajowym, jak w przypadku transportu drogowego. To dokument wydawany oddzielnie przez każdą gminę, który działa wyłącznie na jej terenie.
Co to oznacza w praktyce? Kierowca, który zawozi pasażera do sąsiedniego miasta – np. z Gdyni do Sopotu – nie ma prawa tam legalnie przyjąć nowego zlecenia.
Ma obowiązek wrócić na teren „macierzystej” gminy. I to na własny koszt. Chyba że... wykupi dodatkowe licencje. W teorii, jeśli chciałby jeździć po całym Trójmieście i okolicach, musiałby mieć ich nawet około dziesięciu.
Prawda jest taka, że klient często widzi tylko cenę na paragonie – a nie to, że przewozy taksówkami osobowymi muszą być rentowne. Jeśli coś jest za tanie, to znaczy, że ktoś albo nie zarabia, albo jakość spada.
Na pierwszy rzut oka wszystko gra – tanio, szybko, wygodnie. Ale ekonomia nie zna litości. Kierowca musi wyjść na swoje – albo sam dopłaci, albo Ty dopłacisz w inny sposób. Z czasem.
A jak to wygląda w przewozach "na aplikację"?
To zupełnie inna bajka. Tak – tam też strefy taxi działają, ale... trochę inaczej. Często nie ma jasnego rozkładu stref taxi, nie ma transparentnego cennika przy drzwiach pojazdu.
Zamiast tego – zmieniające się co chwila regulaminy, których nikt nie czyta, i ceny dynamiczne, które mogą się wahać w zależności od popytu, pory dnia, a czasem... humoru algorytmu.
Owszem – zazwyczaj taniej. Ale nie piszmy bajek, że bardziej przewidywalnie. Bo to nieprawda. I nieuczciwe porównanie.
Co więcej – Uber i Bolt także naliczają wyższe stawki, ale w zupełnie inny sposób. U nich nie chodzi o przekroczenie strefy taxi, tylko o pokonanie określonego dystansu. Im dalej jedziesz, tym drożej – a stawka za kilometr może niepostrzeżenie wzrosnąć.
Zdarza się nawet, że koszt przejazdu taxi aplikacją przekracza maksymalną stawkę obowiązującą tradycyjne taksówki!!!
Tak, dobrze czytasz – w specyficznych sytuacjach Uber lub Bolt potrafią być drożsi niż najdroższa licencjonowana taksówka. Ale o tym się już głośno nie mówi, bo przecież „taksówki są złe, a przewozy są fajne i modne”…
Paradoksalnie: choć warszawska taksówka czy trójmiejska strefa taxi pierwsza mogą wyglądać staroświecko, to system sam w sobie jest klarowny. To egzekwowanie przepisów i nieuczciwa konkurencja są problemem – nie zasady.
Kiedy Bolt i Uber zaczynają naliczać wyższą stawkę za kilometr?
W przeciwieństwie do klasycznych taksówek osobowych, gdzie cena za kilometr zależy głównie od strefy taryfowej i pory dnia, platformy takie jak Bolt i Uber wprowadzają dodatkowy mechanizm – dynamiczne zwiększanie stawki po przekroczeniu określonego dystansu.
Jak to działa w Bolt?
Zgodnie z informacjami dostępnymi na stronie pomocy Bolt:
Dla każdego miasta ustalany jest próg dystansowy – po jego przekroczeniu stawka za każdy kolejny kilometr rośnie.
Kiedy przewóz osób nalicza taryfę powrotną?
Trójmiasto: po 15 km – cena rośnie o +1,86 zł/km.
Warszawa: po 20 km – +2,30 zł/km.
Poznań: po 10 km – +2,00 zł/km.
Zielona Góra i Radom: już po 7 km – wzrost o odpowiednio 1,50 zł i 1,60 zł za każdy kolejny kilometr.
Ważne: to nie nowa cena podstawowa, tylko dopłata do wyjściowej stawki za kilometr. Czyli płacisz więcej za każdy kilometr ponad ustalony limit – i to w dodatku niezależnie od tego, czy jedziesz po mieście, do innej gminy, czy tylko na lotnisko ale z odleglej dzielnicy.
A jak to wygląda w Uberze?
Uber nie ujawnia szczegółów dotyczących progów dystansowych w swoich regulaminach. Jednak z obserwacji i relacji użytkowników wynika, że algorytm działa podobnie – im dalej jedziesz, tym wyższa może być cena za kilometr.
Co więcej, w Uberze dochodzi jeszcze:
mnożnik dynamiczny (tzw. surge pricing) – cena rośnie, gdy jest dużo zamówień,
opłata za czas przejazdu – liczona od początku do końca kursu, nie tylko za postoje.
I teraz pytanie: taka aplikacja jest niby bardziej „uczciwa”? A czy uczciwe jest ukrywanie tych informacji głęboko w regulaminie – i to często tylko w wersjach dla kierowców? Bo w dokumentach dla pasażerów – cisza. Klient widzi jedynie końcową kwotę. Zero przejrzystości.
Co to oznacza dla pasażera?
Nawet jeśli początkowo przejazd wydaje się tańszy niż tradycyjna taksówka, to przy dłuższych trasach może się okazać znacznie droższy.
Brak jawnych progów i przejrzystego rozkładu stawek oznacza, że użytkownik musi zaufać aplikacji – a nie każdy lubi grać w ciemno.
W Bolt i Uberze wyższa stawka za kilometr uruchamia się automatycznie po przekroczeniu ustalonego dystansu, jako dopłata do stawki podstawowej. A to wszystko plus czas, plus mnożnik – i cena rośnie. I jeszcze twierdzą, że to jest uczciwe?
Dlaczego ceny się różnią? I co pokazał artykuł z Trojmiasto.pl
Artykuł, który wzbudził tyle emocji, porównywał dwa kursy: jeden z Gdyni – dzienny, bez naliczania taryfy powrotnej, drugi z Gdańska – nocny, z dodatkową taryfą za wyjazd poza strefę. Już na pierwszy rzut oka – porównanie jest nierównoważne. Moim zdaniem jest to jawna manipulacja faktami.
Po pierwsze, cenniki taxi nie są ujednolicone – każda firma ma swoje podejście. Po drugie, taksometr nalicza inaczej w zależności od strefy, pory dnia i obowiązującej taryfy. A po trzecie – nie wszystkie firmy traktują Trójmiasto jako jedną strefę.
Firmy takie jak Hallo Taxi oferują strefę Trójmiasto – jedna cena, bez niespodzianek. Inne, np. Neptun Taxi, mają jasno określone granice stref taryfowych i doliczają więcej za przejazd taxi między miastami. To uczciwe – pod warunkiem, że klient wie, za co płaci.
W praktyce różnice w cenach biorą się z trzech czynników:
Strefa obowiązuje lub nie (czyli czy opuszczamy strefę pierwszą)
Pora dnia (dzień/noc/święto)
Polityka firmy (czy taxi obsługuje strefy zróżnicowane, czy jedną)
Skąd się bierze cena taxi? I dlaczego nie ma w tym magii
Cena kursu taksówką osobową w Trójmieście to nie czarna magia – to bardzo prosty wzór:
Opłata początkowa (stała kwota za start kursu)
Cena za kilometr (różna w zależności od taryfy)
Opłata czasowa ( tylko gdy auto porusza się wolniej jak ok. 20 km/h )
Dodatki (np. noc, święto, większy pojazd)
Tyle. Przejrzyście i konkretnie.
A teraz porównaj to do aplikacji przewozowych: tam cennik nie istnieje w fizycznej formie. Jest regulamin, który się zmienia, ceny dynamiczne, które mogą zależeć od wszystkiego – pory dnia, lokalizacji, popytu i cholera go wie ile jeszcze czynników.
Brzmi znajomo? Mi to przypomina... rachunki za prąd. Niby wszystko jest zapisane, ale nikt tak naprawdę nie rozumie, skąd się bierze finalna kwota.
I teraz najciekawsze: użytkownicy aplikacji nie robią z tego problemu, dopóki mają wrażenie, że są traktowani uczciwie. Tylko że... czym właściwie jest ta uczciwość? W praktyce dla wielu „uczciwe” równa się „tanie”.
Nie jakość, nie legalność, nie stabilność systemu – tylko niższa cena.
Idąc tym tokiem rozumowania, paser sprzedający kradziony telefon jest uczciwszy od salonu Apple, bo ma taniej. Absurd? No właśnie.
I dlatego to właśnie taksówki – mimo pewnych wad – wciąż wygrywają przejrzystością.
Jak nie przepłacić? Praktyczny poradnik pasażera
Trzy pytania, które warto zadać przed kursem:
Czy obowiązuje jedna strefa taxi dla całego Trójmiasta?
Jaka taryfa obowiązuje w tej chwili?
Jaki będzie orientacyjny koszt kursu?
Dzięki temu unikniesz niespodzianek i będziesz wiedzieć, czego się spodziewać.
Skąd wiadomo, że to legalna taksówka?
Ma naklejkę z cennikiem na szybie
W środku działa widoczny taksometr
Jest oznaczona (herb miasta, numer boczny itd.)
Jeśli czegoś brakuje – nie bój się zrezygnować. Masz do tego prawo.
Aplikacje, opinie i zdrowy rozsądek
Rezerwuj taxi przez sprawdzone aplikacje lub telefonicznie. Unikaj przypadkowych pojazdów. Przed zamówieniem – sprawdź opinie w sieci.
I najważniejsze: jeśli ktoś mówi Ci, że Uber jest fajny, bo ma aplikację – to pamiętaj jedno. To tylko połowa prawdy. Druga połowa brzmi: każda licząca się sieć taxi w Polsce też ma swoją aplikację.
Ba – powiem więcej: spróbuj zamówić Ubera przez telefon i wytłumaczyć, gdzie jesteś i co chcesz. Nie da się. Przynajmniej nie po polsku. Może warto podszkolić ukraiński albo rosyjski, co?
Jak to wygląda w Warszawie?
Stolica ma swój własny system – z pierwszą strefą taxi obejmującą centrum i drugą strefą poza granicami miasta. Tam też obowiązują limity cenowe, a mimo to różnice w cennikach bywają spore – zależnie od firmy i lokalizacji.
Porównanie do Trójmiasta pokazuje jedno: wszędzie ważna jest świadomość pasażera i jasne zasady gry.
I na koniec... Twój zdrowy rozsądek ma tu kluczowe znaczenie
System taryf taxi w Trójmieście działa – ale wymaga uczciwego stosowania i dobrej informacji. Dlatego zanim wsiądziesz do auta – pytaj. Porównuj. Czytaj oznaczenia.
I pamiętaj: niższa cena to nie zawsze uczciwa cena. A uczciwa cena – to niekoniecznie ta najniższa.
Nie daj się manipulować – to najważniejsze. Nieważne, czy cena jest wysoka, czy niska. Najgorsze, co może się zdarzyć, to sytuacja, w której ktoś robi z Ciebie idiotę !!!
Ja nie wiem jak Ty, ale ja nie znoszę, gdy ktoś wciska mi kit. I nawet gdyby rozdawali kursy za darmo – z taką firmą bym nie współpracował.
A Ty? Co zrobisz? Dla Ciebie ważniejsza jest niska cena czy uczciwość?
Masz swoje doświadczenia z taksówkami w Trójmieście? A może spotkała Cię ciekawa sytuacja? Daj znać – porozmawiajmy!
Komentarze